Polska młodzież masowo porzuciła praktyki religijne – z blisko 70 proc. praktykujących w 1992 r. zostało dziś 23 proc. Od Kościoła odsuwają się też starsi. Gwoździem do trumny, prócz pazerności i upolitycznienia Kościoła, jest seria pedofilskich skandali.
To kolejny dzwonek alarmowy dla Kościoła. Od dawna było wiadomo, że traci młodych. Z opublikowanych przed miesiącem badań wynika, że w szkołach średnich w dużych miastach uczniowie uczęszczający na religię stanowią mniejszość. Z najnowszego sondażu CBOS wynika, że wiernych ubywa we wszystkich grupach wiekowych. Tyle że w tej najmłodszej idzie to błyskawicznie.
Kościół. Praktykuje tylko 43 proc. Polaków
Ankietowanych pytano oddzielnie o kwestię wiary i praktyk religijnych. Dane porównano z wynikami z 1992 r. Poziom wiary Polaków spadł w tym czasie z 94 do 87 proc. Ponad 12 proc. deklaruje się jako niewierzący. Dominują wśród nich osoby z wyższym wykształceniem i z dużych miast. Co czwarty mieszkaniec Warszawy, Krakowa, Poznania, Łodzi, Gdańska czy Wrocławia uważa się za ateistę.
Wiara także się zmienia: staje się coraz bardziej indywidualna, spersonalizowana, niezależna od instytucji i praktyk religijnych. Ich poziom spada bowiem jeszcze szybciej. Regularnie praktykujący stanowią już w Polsce mniejszość – 43 proc. w porównaniu do prawie 70 proc. w 1992 r. Jedna czwarta ankietowanych deklaruje, że nie praktykuje w ogóle. Ten trend także najbardziej widoczny jest w wielkich miastach – tu ponad 40 proc. nie ma żadnego kontaktu z Kościołem.
Najmłodszej grupy dotyczy to w sposób szczególny. Można powiedzieć, że polska młodzież masowo porzuciła praktyki religijne – grupa praktykujących z blisko 70 proc. w 1992 r. stopniała do 23 proc.
Skandale pedofilskie: gwóźdź do trumny
Sekularyzacja to z pewnością trend cywilizacyjny, od dawna obserwowany w Europie Zachodniej. Do Polski docierał stopniowo, powoli, a teraz gwałtownie przyspieszył. Nie ulega jednak wątpliwości, że polski Kościół ciężko na to zapracował. Sygnałów, że wiernych razi buta i finansowa pazerność hierarchów, nie brakowało. Polacy wielokrotnie dawali do zrozumienia, że nie akceptują politycznego zaangażowania Kościoła. Pozostawał ślepy i głuchy na te sygnały, aż wreszcie kredyt zaufania się skończył.
Gwoździem do trumny – podobnie jak w przypadku Irlandii – stała się seria pedofilskich skandali. A przede wszystkim nagłośnione przypadki krycia seksualnych drapieżców przez kościelnych hierarchów. Instytucja, która sama nie potrafi się oczyścić z tak potwornych nadużyć, nie może oczekiwać, że będzie dla innych stanowić moralną wyrocznię.
Czy hierarchia potraktuje sondaż CBOS jako ostatni dzwonek alarmowy i zweryfikuje swoje postępowanie? Czy może jako kolejny „atak na Kościół” i dalej będzie się okopywać w oblężonej twierdzy? Stawiam niestety na to drugie. Silne wsparcie ze strony władzy, także finansowe, może jej dawać poczucie bezpieczeństwa. Ale to bezpieczeństwo pozorne. Nawet w polityce Kościół bez wiernych długo nie pozostanie instytucją wpływową.