W 2008 r. NATO nie przyznało Ukrainie i Gruzji Planu Działań na rzecz Członkostwa w NATO (tzw. MAP – Membership Action Plan). Stało się to m.in. w wyniku osobistej perswazji Władimira Putina podczas szczytu Sojuszu w Bukareszcie. Kreml odczytał odmowę NATO jako słabość Zachodu i jeszcze w tym samym roku uderzył na Gruzję, a to ośmieliło Moskwę do inwazji na Ukrainę w 2014 r. — inwazji, która trwa do dzisiaj. Obecnie przywódców UE czeka w gruncie rzeczy podobna decyzja jak w 2008 r. w ramach NATO. Czy uruchomią polityczną wyobraźnię, czy też popełnią kolejny błąd? – okaże się w najbliższych dniach.
Przeciwne przyznaniu statusu kandydata do NATO w trakcie Szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego w Bukareszcie w kwietniu 2008 r. były m.in. Niemcy i Francja. W istocie doprowadziło to do wybuchu wojny sierpniowej – rosyjskiej agresji na Gruzję, która skutkuje ciągnącą się do dzisiaj okupacją ponad 20 proc. terytoriów kraju.
Eskalacja wojny rosyjskiej przeciw Ukrainie po 24 lutego 2022 r. nastąpiła w momencie, gdy Ukraina, Mołdawia i Gruzja podkreślają wolę przystąpienia do Unii Europejskiej. Państwa te podpisały z UE umowy o stowarzyszeniu oraz o pogłębionej strefie wolnego handlu i umowy o ruchu bezwizowym. Trzy państwa Partnerstwa Wschodniego — Gruzja, Mołdawia i Ukraina — mają więc po trzy kluczowe umowy z UE. Niektórzy uważają, że w sensie gospodarczym państwa te dzięki umowom o wolnym handlu są już praktycznie w Unii Europejskiej.
Kolejnym krokiem powinno być teraz przyznanie im statusu kandydata do UE i rozpoczęcie negocjacji. Taki proces może trwać długie lata – oznacza jednak, że decyzja polityczna o przyjęciu już zapadła. Zbliżanie tych państw do UE powinno być wzmocnione politycznymi gestami jak przyjęcie przedstawicieli tych trzech państw jako obserwatorów do niektórych unijnych instytucji – przede wszystkim do Komitetu Regionów i Parlamentu Europejskiego.
Napaść Rosji na Ukrainę powoduje, że dla instytucji UE najważniejszą kwestią są dzisiaj sprawy bezpieczeństwa. Kwestie ta także są przedmiotem współpracy z państwami stowarzyszonymi: Gruzją, Mołdawią i Ukrainą. Wystarczy przeczytać pierwsze artykuły ich umów stowarzyszeniowych z UE. Tak samo decyzja o przyznaniu tym państwom statusu kandydata do UE jest decyzją, której stawką faktycznie jest bezpieczeństwo Europy.
Status kandydacki dla Ukrainy po wizycie Draghiego, Macrona i Scholza w Kijowie jest chyba przesądzony. Zapowiadała to zresztą Ursula von der Leyen kilka tygodni temu w Bratysławie, mówiąc, że to w obecnej sytuacji nie polityczne, ale moralne zobowiązanie Wspólnoty. W ostatnich dniach potwierdziła to Komisja Europejska. Kandydatem do UE zostanie też zapewne Mołdawia.
Ze “stowarzyszonej trójki” oficjalnym kandydatem do UE nie będzie więc prawdopodobnie tylko Gruzja. Brak statusu kandydata do UE dla Gruzji to historyczny błąd. Jeśli rosyjska wojna na Ukrainie nie jest wystarczającym argumentem, że Putin rozumie tylko siłę faktów politycznych, to co ma nim być?
Jeśli Rada Europejska nie przyzna Gruzji statusu kandydata, decyzja ta zostanie na Kremlu odczytana tak: “Możemy działać na Kaukazie, drzwi otwarte”. To może prowadzić do eskalacji wojny, tym razem na Kaukazie. Czy w interesie Zachodu leży oddawanie Putinowi krok po kroku kontroli nad basenem Morza Czarnego? Przywódcy europejscy powinni to poważnie przemyśleć.
‹ wróć
Przeciwne przyznaniu statusu kandydata do NATO w trakcie Szczytu Sojuszu Północnoatlantyckiego w Bukareszcie w kwietniu 2008 r. były m.in. Niemcy i Francja. W istocie doprowadziło to do wybuchu wojny sierpniowej – rosyjskiej agresji na Gruzję, która skutkuje ciągnącą się do dzisiaj okupacją ponad 20 proc. terytoriów kraju.
Eskalacja wojny rosyjskiej przeciw Ukrainie po 24 lutego 2022 r. nastąpiła w momencie, gdy Ukraina, Mołdawia i Gruzja podkreślają wolę przystąpienia do Unii Europejskiej. Państwa te podpisały z UE umowy o stowarzyszeniu oraz o pogłębionej strefie wolnego handlu i umowy o ruchu bezwizowym. Trzy państwa Partnerstwa Wschodniego — Gruzja, Mołdawia i Ukraina — mają więc po trzy kluczowe umowy z UE. Niektórzy uważają, że w sensie gospodarczym państwa te dzięki umowom o wolnym handlu są już praktycznie w Unii Europejskiej.
Nastroje w Odessie. “Jest przeświadczenie, że Ukraina tę wojnę powoli wygrywa”
Dać status kandydatów
Kolejnym krokiem powinno być teraz przyznanie im statusu kandydata do UE i rozpoczęcie negocjacji. Taki proces może trwać długie lata – oznacza jednak, że decyzja polityczna o przyjęciu już zapadła. Zbliżanie tych państw do UE powinno być wzmocnione politycznymi gestami jak przyjęcie przedstawicieli tych trzech państw jako obserwatorów do niektórych unijnych instytucji – przede wszystkim do Komitetu Regionów i Parlamentu Europejskiego.
Napaść Rosji na Ukrainę powoduje, że dla instytucji UE najważniejszą kwestią są dzisiaj sprawy bezpieczeństwa. Kwestie ta także są przedmiotem współpracy z państwami stowarzyszonymi: Gruzją, Mołdawią i Ukrainą. Wystarczy przeczytać pierwsze artykuły ich umów stowarzyszeniowych z UE. Tak samo decyzja o przyznaniu tym państwom statusu kandydata do UE jest decyzją, której stawką faktycznie jest bezpieczeństwo Europy.
Status kandydacki dla Ukrainy po wizycie Draghiego, Macrona i Scholza w Kijowie jest chyba przesądzony. Zapowiadała to zresztą Ursula von der Leyen kilka tygodni temu w Bratysławie, mówiąc, że to w obecnej sytuacji nie polityczne, ale moralne zobowiązanie Wspólnoty. W ostatnich dniach potwierdziła to Komisja Europejska. Kandydatem do UE zostanie też zapewne Mołdawia.
Ze “stowarzyszonej trójki” oficjalnym kandydatem do UE nie będzie więc prawdopodobnie tylko Gruzja. Brak statusu kandydata do UE dla Gruzji to historyczny błąd. Jeśli rosyjska wojna na Ukrainie nie jest wystarczającym argumentem, że Putin rozumie tylko siłę faktów politycznych, to co ma nim być?
Jeśli Rada Europejska nie przyzna Gruzji statusu kandydata, decyzja ta zostanie na Kremlu odczytana tak: “Możemy działać na Kaukazie, drzwi otwarte”. To może prowadzić do eskalacji wojny, tym razem na Kaukazie. Czy w interesie Zachodu leży oddawanie Putinowi krok po kroku kontroli nad basenem Morza Czarnego? Przywódcy europejscy powinni to poważnie przemyśleć.
Ron Asmus, genialny amerykański ekspert i jeden ze zwolenników rozszerzenia NATO na Wschód, pisał przed szczytem NATO w Bukareszcie w 2008 r.: “NATO aż po Kaukaz! Dzisiaj trzeba powiedzieć tak: Unia aż po Kaukaz albo rozszerzenie rosyjskich wojen i wpływów na kolejne terytoria.”
Argumentem za odmową przyznania Gruzji statusu kandydata ma być sytuacja wewnętrzna w tym kraju – poważne kłopoty z przestrzeganiem zasad praworządności oraz ograniczenie swobody mediów i organizacji opozycyjnych wobec rządu. Jednak to właśnie te argumenty powinny przemówić “za”. Decyzja o przyznaniu statusu kandydata nie oznacza przecież członkostwa w UE w tym momencie, ale ma kluczowe znaczenie dla mobilizacji społecznej w Gruzji.
Status kandydata pchnie Gruzję do przodu
Społeczeństwo Gruzji czuje się częścią Europy, Gruzja jest starsza od większości europejskich państw. “Europejskość” to mentalne DNA Gruzinów. Gruzini są za wejściem UE – według badań poparcie dla integracji wyraża około 70 proc. Społeczeństwo gruzińskie nierzadko wbrew swoim przywódcom opowiada się za utwierdzaniem więzów z Zachodem i wychodzi na ulice pod flagami UE.
Otrzymanie statusu kandydata pozwoliłoby na szybsze reformy i dałoby możliwość skorzystania ze środków przedakcesyjnych w kontrolowany przez Unię sposób. Środki te stałyby się dodatkowym motorem rozwoju gospodarki, poprawy infrastruktury i budowy kapitału społecznego. Teoretycznie można sobie nawet wyobrazić wchodzenie Gruzji do UE etapami, rozłożone na kilkanaście lat.
Pominięcie Gruzji jako państwa, które ma status kandydata do UE może doprowadzić do tego, że utracimy Gruzję jako wiernego alianta Zachodu na dekady. Sygnał, że proces integracji europejskiej będzie kontynuowany może być natomiast pozytywnym bodźcem z zewnątrz.
Faktyczne wyłączenie Gruzji z procesu integracji europejskiej może z powrotem wepchnąć ten kraj do rosyjskiej strefy wpływów – ograniczyć czy wręcz zamknąć Unii Europejskiej możliwość oddziaływania na tamtejszy rząd i utratę zaufania społeczeństwa do zachodnich polityków, którzy przez lata dawali społeczeństwu wizję dołączenia do struktur międzynarodowych, gwarantujących im poczucie bezpieczeństwa w obliczu szaleńczego reżimu Putina. To także może być pretekstem do podjęcia przez Kreml próby zaprowadzenia “rosyjskiego porządku” i powetowania sobie przez Putina niepowodzeń w wojnie z Ukrainą zdobyczami na Kaukazie.
Decyzja UE w sprawie Gruzji do złudzenia przypomina decyzję NATO z 2008 r. Jeśli decyzja Rady będzie negatywna, dla gruzińskiego społeczeństwa takie posunięcie będzie sygnałem, że propaganda Kremla “ma rację” – a społeczeństwa zachodniej Europy nie biorą aspiracji Gruzinów na poważnie. Brak “tak” dla Gruzji będzie odczytany jako wahanie i słabość UE także przez pozostałe dwa państwa Kaukazu Południowego i rodzaj deklaracji, że Zachód wyraża desinteressmant regionem.
W dalszej perspektywie może to prowadzić do wzrostu napięcia także w Armenii i Azerbejdżanie, gdzie Unia Europejska przecież również angażuje się we wspieranie procesu pokojowego. Przykładowo, szef Rady Europejskiej wykonał tytaniczną pracę i sprawnie wykorzystał rosyjskie skupienie na prowadzeniu wojny w Ukrainie, aby doprowadzić do dwóch szczytów pomiędzy przywódcami tych państw w Brukseli. Podobną determinacją wykazywał się w trakcie budowania porozumienia pomiędzy gruzińskim rządem a opozycją w celu zażegnania kryzysu parlamentarnego w tym kraju – porozumienie zawarte między Gruzińskim Marzeniem a ich oponentami zostało nawet nazwane “porozumieniem Michela”.
Czy byłemu premierowi Belgii wystarczy teraz sił i determinacji, żeby przekonać europejskich liderów do dania Gruzinom “europejskiej szansy”? Inaczej jego praca idzie na zmarnowanie a potencjał destabilizacji na Kaukazie wzrasta.
Dyskusja na temat statusu kandydackiego Gruzji do UE w kategoriach “czy Gruzja jest gotowa na wejście do UE?” nie ma sensu, bo Gruzja dzisiaj do UE nie wstępuje, a i tak prawie od dekady jest państwem stowarzyszonym i blisko związanym z Unią. Faktycznie stawką jest, by nie popełnić błędów NATO na Kaukazie i wzmacniać proeuropejskie nastawienie społeczeństwa gruzińskiego ze względu na bezpieczeństwo UE oraz ograniczanie putinizmu. Oby przywódcy UE zrozumieli to na czas i zrewidowali swoją decyzję jak najszybciej.