Nie przestraszycie dyktatora ze wschodu, twardo wypychając z Polski ludzi czy budując mur. W tym starciu wygra ten, kto będzie większym sk…em i nie będzie się liczył z życiem ludzi. A tu szans – mam nadzieję – nie macie.
Panie prezesie, panie premierze, panowie ministrowie. Z rosnącą bezradnością, jak tysiące Polek i Polaków, przyglądam się sytuacji na naszej wschodniej granicy. Kiedy budzę się w nocy w ciepłym pokoju, często myślę o tym, ile osób jest teraz w przygranicznym lesie. Ile dzieci. Jaka tam jest temperatura? Czy pada? Czy gałęzie nie spadają pod naporem wiatru? Ile osób zamarznie w lesie? Ile utonie na bagnach?
Musimy być stanowczy – mówicie. Będzie mur – mówicie. Kiedy? Ile osób zginie do tego czasu z zimna? Ile utonie podczas nielegalnego przepłynięcia Bugu? Ilu opozycjonistów białoruskich przez mur straci możliwość ucieczki przez zieloną granicę do Polski? Już teraz Białorusini wpychają ludzi do rzeki. Na razie dorosłych. Co będzie, kiedy na polski brzeg zaczną wypływać zwłoki dzieci?