„NATO to anachronizm. Trzeba stworzyć system bezpieczeństwa z udziałem Rosji”. Czy partia z takim programem może się niedługo znaleźć w rządzie Niemiec?
Wielkie poruszenie miesiąc przed wyborami do Bundestagu. W niedzielę pojawił się pierwszy sondaż, w którym dotychczasowy faworyt i zarazem największa partia Niemiec, CDU/CSU, zrównała się z socjaldemokratyczną SPD. W badaniach ośrodka Insa obie miały po 23 proc. poparcia (na początku roku CDU/CSU miało 36-37 proc. i 20 punktów przewagi nad SPD). We wtorek jeszcze bardziej wstrząsająca wiadomość: w sondażu ośrodka Forsa SPD wyszła na prowadzenie (też 23 proc., a CDU/CSU 22 proc.).
Centroprawicowa CDU/CSU po zapowiadanym odejściu Angeli Merkel na polityczną emeryturę może po kilkunastu latach trafić do opozycji. Na dodatek na większość mandatów może liczyć bardzo lewicowa koalicja z udziałem postkomunistycznej Die Linke, jako partnera SPD i Zielonych.
Byłaby to rewolucja na scenie federalnej. Chadecy chcieliby Die Linke izolować, tak samo jak wszystkie partie głównego nurtu czynią to ze skrajnie prawicową Alternatywą dla Niemiec.
Kandydat CDU/CSU na kanclerza Armin Laschet grzmiał kilka dni temu w wywiadzie dla „Frankfurter Allgemeine Zeitung”, że rząd z udziałem Die Linke byłby zagrożeniem dla Niemiec, ich dobrobytu i polityki obronnej całej Unii Europejskiej.
Chwilę później, reagując na fatalne wyniki sondażowe swojej partii, zażądał w wywiadzie dla telewizji tabloidu „Bild”, żeby jego konkurent z SPD w walce o urząd kanclerza Olaf Scholz odpowiedział jednoznacznie na pytanie, czy utworzyłby rząd z Die Linke?
Scholz – wicekanclerz i minister finansów w rządzie Merkel, umiarkowanie lewicowy jak na kierownictwo SPD – nie wykluczył takiej możliwości. Ale postawił wyraźny warunek partiom, które dopuściłby do koalicji: muszą uznać wagę partnerstwa transatlantyckiego i zobowiązania wobec NATO. Dodał też poparcie dla mocnej i suwerennej UE oraz „solidne gospodarowanie pieniędzmi”.
Kluczowe jest przywiązanie do NATO. To sygnał do ugrupowania Die Linke, które sojusz północnoatlantycki chciałoby rozwiązać. A zamiast niego utworzyć europejski kolektywny system bezpieczeństwa z udziałem Rosji. Za tym opowiada się frakcja Die Linke w Bundestagu na swojej stronie internetowej.
W programie na nadchodzące wybory nie jest to już tak jednoznacznie sformułowane. Ale prorosyjskość i niechęć do NATO są w nim wyraźnie obecne. Przede wszystkim postkomuniści chcieliby rozmontować flankę wschodnią NATO, wycofując żołnierzy Bundeswehry z batalionu na Litwie, któremu Niemcy przewodzą. To część ich planu zakazu udziału niemieckich żołnierzy w operacjach za granicą.
Die Linke zdecydowanie sprzeciwia się planom zrealizowania natowskiego celu wydatków 2 proc. PKB na obronę. Chce Niemcy rozbroić i zakazać eksportu broni.
Warunek „uznania NATO” stawiali też wcześniej postkomunistom Zieloni. Liderka Die Linke Janine Wissler odpowiedziała im parę miesięcy temu, że dziwi ją, iż partia Zielonych, która wyrosła z pacyfizmu, domaga się popierania „paktu wojennego”. Na dodatek zarzuciła im, że zdolność do współrządzenia Niemcami uzależniają od tego, czy się jest w jednym „sojuszu wartości z Turcją Erdogana”. Trafiła w czuły punkt: Turcja to kluczowy członek NATO, ale jej prezydent jest dla Zielonych symbolem autokraty uderzającego w to, co dla nich najcenniejsze – prawa człowieka, prawa kobiet, prawa mniejszości. Na dodatek podejrzewają Erdogana, że wraz z Rosjanami stoi za kampanią oczerniającą ich kandydatkę na kanclerza Annalenę Baerbock.
Straszenie widmem koalicji SPD i Zielonych z Die Linke krytykują jednak nawet media konserwatywne. Zdaniem „Frankfurter Allgemeine Zeitung” taka taktyka nie pasuje do Lascheta, którego wybrano na kandydata na kanclerza, bo nadaje się do łączenia różnych środowisk. A „Münchner Merkur” uważa, że zamiast straszyć, powinien w atrakcyjny sposób pokazać, „dokąd chce zaprowadzić Niemcy”.
Koalicja trzech lewicowych partii wciąż wydaje się mało prawdopodobna, SPD ma mniej kontrowersyjne opcje. Było o niej cicho, póki nie zajął się nią Laschet. Jeżeli nawet by powstała, to ugrupowanie Die Linke miałoby w niej najmniej do powiedzenia. W sondażach ma ostatnio 6–7 proc., Zieloni 17–19 proc., a SPD już regularnie ponad 20 proc.